Kropla zalała Polskę

        
28 sierpnia 2007 r

 

Tygodnik „Cooltura” jest polskim czasopismem wydawanym w Londynie

www.cooltura.co.uk



Kropla zalała Polskę

Wiek XXI to wiek przemysłowych trucicieli. Zatruwają wszystko – środowisko naturalne, wody gruntowe, zbiorniki wodne, a także pożywienie poprzez stosowanie ulepszaczy, przyspieszaczy, konserwantów i innych środków chemicznych. Należy więc dokładnie czytać etykiety na pożywieniu – szczególnie kupowanym w tak zwanych tanich sklepach - aby wiedzieć, co jemy i za co płacimy. Wody co prawda jeszcze nie ulepszają, ale za pomocą chwytów reklamowych podają nam ersatz zamiast pełnowartościowego towaru. Dlatego należy czytać etykiety także na pojemnikach z napojami, aby wiedzieć, co pijemy.

Od pewnego czasu restauracje, kawiarnie i barki w Polsce oferują wyłącznie jeden gatunek wodyKroplę Beskidu. Przeciętny wodopijca, otumaniony niezwykle agresywną kampanią reklamową, zamawiając Kroplę jest przekonany, że ugasi pragnienie bogatą w mineralne składniki wodą. Nic bardziej mylnego. Kropla Beskidu to woda źródlana. Różnica zaś pomiędzy źródlaną a mineralną jest mniej więcej taka, jak między gazowanym winem a oryginalnym francuskim szampanem. źródlanka, często zwana przez znawców kranówą, nie posiada prawie żadnych wartości. Jest niskozmineralizowana. Suma składników mineralnych to zaledwie 369,00 mg w litrze, podczas gdy na przykład wysokozmineralizowana Galicjanka ma w litrze aż 2365,25 mg! Cena obydwu produktów prawie taka sama, a jaka kolosalna różnica w jakości.

Kropla Beskidu może robić za mineralną, ponieważ większość konsumentów nie ma bladego pojęcia o podstawowych różnicach dzielących te dwa gatunki wody. Poza tym dochodzi marketing. To on spowodował, że zwolennicy Kropli nawet nie zadają sobie trudu, aby sprawdzić oferowany produkt pod względem jakości. A wystarczy przeczytać etykietkę, gdzie jest zaznaczone, że pijemy bezwartościową źródlankę. Dlatego producentowi nie można zarzucić, że jego wyrób to humbug.

Rozlewnia Kropli Beskidu mieści się w Tyliczu, w Beskidzie Sądeckim. Wybór takiej właśnie, a nie innej lokalizacji, to prawdziwy majstersztyk marketingowy. Beskid to góry, a góry nieodparcie kojarzą się z ekologią i źródłami krystalicznie czystej wody mineralnej, takimi jak wymieniona wyżej Galicjanka, Piwniczanka, czy Muszynianka. Dodając do tego urokliwy landszaft na naklejce – mini wodospad pośród zielonych pól i lasów – można całkowicie uśpić czujność konsumenta. Co prawda małymi, białymi literkami informuje się, że mamy do czynienia z NATURALNĄ WODĄ ŹRÓDLANĄ, ale któż to czyta, szczególnie podczas upałów, kiedy usychający z pragnienia klient wyrywa kelnerowi butelkę z ręki. Zresztą, nazwanie wody źródlanej, czyli czerpanej ze źródła, naturalną może tylko śmieszyć, bo jest to typowe masło maślane. To tak, jakby powiedzieć: „Cofnąłem się kilka kroków do tyłu”. Nie można cofać się do przodu, ani na boki, tylko do tyłu. źródło zaś z definicji jest naturalne, a nie sztuczne. Użycie słowa „naturalna” jest jednak ruchem absolutnie przemyślanym, bo działa na podświadomość. W tym przypadku jest to klasyczny zabieg psychotechniczny.

Kropla zalała całą Polskę, bo jej producentem jest światowy hegemon w branży napojów orzeźwiających, który ma do dyspozycji niewyobrażalnie wysokie fundusze na promocję. My natomiast, zwykli szarzy wodopijcy uważajmy, co wlewamy do ust. Nie dajmy sobą manipulować, nie płaćmy dobrym, stabilnym, w pocie czoła zarobionym pieniądzem za coś, co możemy mieć za darmo. Aby napić się źródlanki, wystarczy przecież przejść się z baniaczkami do pobliskiej studni oligoceńskiej. Przed dokonaniem zakupu przeczytajmy dokładnie naklejkę na butelce. Polecane przez znawców markowe wody mineralne to przede wszystkim Piwniczanka, Muszynianka, Galicjanka i Staropolanka 2000 a dalej Krystynka, Buskowianka, Anka i Wysowianka.

 

Top